Wiadomo, że jedzenie ma być przyjemne, kolorowe, różnorodne
dlatego często mamy robią dzieciom dziiiiwne stwory-potwory
Mamcia Tomka też
cokolwiek to było, zostało w połowie ("większej ":) pochłonięte przez zjadacza Tomasza na kolację
co nie trafiło do Tomkowego brzuszka?
wiadomo PIETRUSZKA
choć spróbował i stwierdził, że dobra to ...zostawił resztę dla mamyi nie skusił się na nosek (choć lubi bułkę to chyba woli nie tę imitującą miejsce dla gili i kóz)
a oliwki woli zielone, wiem wiem ale się skończyły..
Gosiu! Dziękuję Ci za bardzo mądre słowa pod moją pesymistyczna paplaniną.. Masz rację... Tak to jest, że często nie doceniamy tego, co mamy, nie zdając sobie sprawy, że "życie choć piękne, tak kruche jest..."
OdpowiedzUsuńA co do stworków na kolację.. jest taka seria książeczek o gotowaniu dla dzieci i tam są kanapki straszaki itd.. Super sprawa!
my gotujemy czasem z książeczek o Cecylce Knedelek:)też fajna i dużo przepisów w internecie jest ale co z tego jak mój "wybrzydzacz" ponad połowy produktów to nawet nie spróbuje :(
OdpowiedzUsuń