zaczęło się od malowania i odbijania "lustrzanego odbicia" i powstawały kolorowe motylki
gotowy, odbity MOTYLEK |
kartkę zagięłam pod spód, żeby artystę nie poniosło namalowałam zarys motyla do pokolorowania |
złożyłam kartkę, Tomek dociskał |
odklejał i się dziwował :) (trzeba było równo i mocno docisnąć żeby się dobrze odbiło na drugiej stronie) |
a na koniec poszły w ruch wałki, gąbki itp....
wnioski:
- takie malowanie wymaga użycia dużej ilości kartek!
- zajęcie na tyle absorbujące, że mama dała radę zrobić połowe obiadu (tylko połowę bo sama trochę się z Tomkiem pobawiła :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za twój komentarz :)