ALFABET
Dzięki naszym zeszytom "do wklejania na literę", o których juz pisałam kilkakrotnie, Tomek świetnie opanował cały alfabet (oprócz Ń, Ś, Ć itp)
Ponadto elegancko wycina i potrafi zająć się takim zajęciem naprawdę długo, sam!
Świetnie odgaduje na jaką literę zaczyna się wyraz, (najpierw wypowiada sylabę, a potem literę) potem pyta "Mama na jaką LITRĘ jest. coś tam.." (to LITRĘ to celowo :) potrafi też (mniej więcej) podzielić wyraz sylaby ze słuchu
Tomek sam szuka litery w zeszycie i nakleja :)
założyliśmy już drugi zeszyt :)
ten drugi docelowo z myślą o nauce "pisanych literek"
Na jednej stronie jest litera drukowana i pisana mała
do ćwiczenia alfabetu i liter ś, ć... używamy też takiej fajnej gry:
puzzle, nalezy dopasować literę do przedmiotu na dana literę |
ułatwieniem jest ten sam kolor puzzli z danej pary |
CZYTANIE PRZEZ LITEROWANIE
Dzięki tym zabawom Tomek zaczyna czytać :) niestety nie tą metodą, którą chciałam (sylabową) a zwyczajnie przez literowanie.
"Tupcio Chrupcio" |
I Tomek z zapałem je literuje i kombinujemy co dalej (pokazuję mu jak rozpoznawać, odczytywać sylaby)
Chciałam uczyć go czytać metodą sylabową by ominąć problem literowania (np. słowo MAMA literując czyta się MY A MY A lub gdy ktoś uczony był jak Tomek alfabetu to czytałby EM A EM A!!!) ale nie mieliśmy tyle cierpliwości, zapału itp by ćwiczyć i bawić się w sylaby :( zaczęliśmy od alfabetu ale nie jest źle
Już jeden problem udało się nam pominąć:
Wyjaśniłam Tomkowi, że pojedyncze litery czytamy M jako EM, ale literując wyraz M czytamy jako MY i tak z pozostałymi i... załapał :)
teraz skupiamy się na łączeniu liter w sylaby, bo póki co, Tomek mimo, że bezbłędnie i szybko przeliteruje wyraz- nie "słyszy" jeszcze jego znaczenia
życzcie powodzenia!
(Ps. idę na tzw. żywioł, opieram się wyłącznie na intuicji)
dlatego sięgamy teraz po sylaby :)
na początek:
SYLABY DŹWIĘKONAŚLADOWCZE
ZWIERZĘTA NA WSI
- przypomnieliśmy sobie wiejskie zwierzęta i jakie wydają odgłosy
- następnie skorzystałam z tej książeczki: (promocyjny egzemplarz)
i przeczytałam Tomkowi wierszyki
a on śledził i czytał wyrazy dźwiękonaśladowcze
na koniec Tomek dostał wydrukowane zwierzątka (miał je pokolorować, ale się zbuntował)
i dymki" z "odgłosami", które miał dopasować- czytaliśmy wspólnie i szukaliśmy gdzie je dopasować...
zadanie było trudne, w połowie Tomek był już trochę zmęczony i zniechęcony (za dużo słów na raz), ale na drugi dzień prosił o tę zabawę znowu.
To było wprowadzenie i próba możliwości.
Teraz planuję oswajanie i wprowadzanie kolejnych sylab partiami np. MA, MO, MU, MI, ME, MY itp...
i trenowanie liter pisanych przez dopasowywanie
M -m
A-a
a na potem zakupiłam fają grę :)
Metoda metodą a intuicja matki jak widać górą! Mnie bardzo pociesza twój wpis ponieważ mi jakoś nie idzie metoda sylabowa a Emma dopytuje o literki...Brawo dla Tomka! A jaka to gra? :)
OdpowiedzUsuńU nas najpierw też była fascynacja literkami!:)
OdpowiedzUsuńMamo Emmy- gra to... SYLABY :)pisanymi literami, czyli wyzsza szkoła jazdy, na razie Tomka nie interesuje, bo trochę za trudna ale na pewno się przyda nie długo. natomiast obrazki z niej juz uzywamy, niedługo zademonstruję!
OdpowiedzUsuńTeraz to popadłam w kompleksy.
OdpowiedzUsuńAdrian jest w tym samym wieku a nie w głowie mu nauka liter a co dopiero czytania.
Ania daj spokój! Z "dzieciami" to jest przeciez tak różnie sama wiesz! to robi bo go interesuje ale np. nie buduje ekstra wież z klocków albo nie potrafi jeździc rowerkiem biegowym, nie lubi huśtawki woli szaleć na "domkach i ślizgawkach"... uwielbia wycinać ale kolorowanie go nudzi, ma bogate słownictwo ale mówi niewyraźnie, lubi szpinak ale grymasi przy zupach.... itp itd..
OdpowiedzUsuńna pewno twój Adrian w jakiejś dziedzinie wyprzedza Tomka :)
pozdrawiam