M: Tomek i jak był Mikołaj w przedszkolu?
T: Byyył
M: I jak? fajny był?
T: Nieee, ale fajne były prezenty!
T: ale czemu Mikołaj dał mi mandarynki? przecież ja nie lubię?
potem odzielał NIELUBKI i LUBKI na osobne kupki
...................
i całą drogę do domu:
T: Ciekawe, czy Mikołaj już przyniósł te tic- taki ... (co w liście były zapisane)
a mama wie, że Mikołaj zapomniał kupić i klops....a potem nie było kolorowych i kupił miętowe, ciekawe czy mogą być?
wchodzimy do domu, Tomek stwierdza:
T: Ja już nie wiem, czy to Mikołaj mi da te rzeczy czy rodzice!
za chwilę ktoś puka do drzwi.... na wycieraczce leży czerwony worek
i zaczęło się :)
ciekawe co tam jest... |
żeby nic nie przegapić |
Był, był :) ... faaajnie było. I co miętowe dały radę?
OdpowiedzUsuńnaszczęście dały!!! Tomek lubi :)
OdpowiedzUsuńale potem Mikołaj spotkał Babcię i Dziadzia, i im przekazał paczkę z kolorowymi! To był szał!!!! radość jak z co najmniej kolejki czy wyścigówki! Pobiły na łeb na szyję inne prezenty! goni je tylko mydło w płynie :) i nożyczki... i ekstra gadająca latarka!!!!!
Hahahaha, ale kombinowany ten Mikołaj :P U nas prezenty 6 grudnia zawsze są do buta. Mała dzień wcześniej wyszorowała je na błysk, bo do brudnego nie dostaje się prezentów :P
OdpowiedzUsuńażebyście widzieli jak mama niepostrzerzenie dokładała do worka to o czym zapomniała! Tomek wyciga cos i sie ekscytuje, a mama niezauwazenie dokada -to o czym zapomniala )a bylo w liscie!
OdpowiedzUsuńa o tym ze do buta to nigdy nie slszalam
za to mialam do czynienia z Gwiazdorem!