Strony

czwartek, 15 listopada 2012

Książeczki z McDonald's

Zgodziliśmy się przetestować książeczki edukacyjne, które od końca października są dostępne w zestawach dla dzieci Happy Meal zamiast zabawek

Szczerze mówiąc zastanawiałam się nad tym czy podjąć się tego zadania. Nie chcę promować fast foodowego jedzenia, nie jesteśmy stałymi bywalcami McDonald's, ale byłabym obłudna gdybym powiedziała, że nie zdarzyło nam się tam jadać.

Nie jemy mięsa (itp. od zwierząt) (Tomek je)- więc nie dla nas hamburgery, ale nie jesteśmy też ortodoksyjni w żywieniowej kwestii i czasem jemy niezdrowo. Zjadamy frytki lub pijemy shake- słodkie lodowe napoje - od czasu do czasu. Pozwalamy też czasami na takie zbrodnie Tomkowi. Zatem McDonald'sa znamy....

A kto jest wolny od żywieniowych zbrodni na własnych dzieciach niech pierwszy rzuci kamieniem! :)

 Pomyślałam, że to też dobry pretekst do podjęcia dyskusji i chętnie wysłucham waszego zdania na ten temat.

Ale wracając do sedna-
Dostaliśmy komplet 6 książeczek edukacyjnych, które są dodatkiem - zamiast zabawki do zestawu dla dzieci - obejrzeliśmy, poczytaliśmy, pobawiliśmy się i szczerze możemy polecić.


Co do wyboru miejsca, w którym się stołować- podpowiadamy slow food (najlepiej w domku)
a jeśli dokonacie innego wyboru i pozostanie wam zadecydować:  jaki dodatek -zabawka- czy książeczka- polecamy to drugie.

Książeczki z serii "Zdumiewajacy świat "

 Oceany, Ziemia, Lasy deszczowe, Wielkie koty,  Gwiazdy i planety, Arktyka i Antarktyda

Wewnątrz znajdują się między innymi:
  • ciekwostki, fakty
  • naklejki, 










  • naklejki puzzle 
..
.. 









  •  strony, które można naklejkami ozdobić-uzupełnić 

  • zagadki, łamigłówki

4 komentarze:

  1. Ja też dostałam propozycję przetestowania książeczek, ale odmówiłam. Właśnie ze względu na niechęć do promowania fast-foodów. Choć i my czasem zjemy tam frytki, to coraz częściej mam poczucie, że nie chcę tam jadać i nie chcę żeby moje dzieci tam jadały - póki mam na nich w tej kwestii wpływ.
    My najczęściej korzystamy z MD gdy jesteśmy w trasie - bo najłatwiej. Ale też coraz częściej biorę własny prowiant na drogę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książeczki fajne, więc warto przetestować. Nie trzeba promować Mc Donalda - chyba każde dziecko rozpoznaje ten znak z odległości trzech kilometrów. Nam też się zdarza zrobić wypad do "Maka" i nie uważam tego za zbrodnię stulecia. Jak mawiają "wszystko dla ludzi", a dzieciństwo też rządzi się swoimi prawami.
    Myślę, że skoro nie prowadzisz eko-bloga, nie muszisz się usprawiedliwiać ;)
    Pozdrawiam,
    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  3. Mięso jadamy, Makdonalda nie odwiedzamy jakoś szczególnie często - byliśmy tam latem raz na lodach. Traktujemy ten lokal jak wszystkie inne (tzn. raczej rzadko w ogóle bywamy), bez szczególnego kultu. Ale wiem, ze rówieśnicy bywają i myślę, ze jak Hania będzie miała chęć tam coś zjeść to to właśnie uczynimy, żeby nie uchodziła za dziwadło, tylko, żeby wiedziała co to jest. Nawyki żywieniowe wynosi się z domu.
    Myślę, że książeczki są czymś lepszym od zabawek, bo sporo można z nimi/w nich zrobić i trochę rozwijają horyzonty myślowe. Bardziej niż zabaweczka. A może bywały w makdonaldzie zabawki logiczne? No - to by było coś!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za twój komentarz :)