Ostatnio zostałam zaproszona na warsztaty organizowane przez FUNDACJĘ NUTRICIA dotyczące programowania metabolicznego (odbyły się wczoraj).
Być może znacie program „1000 Pierwszych dni dla zdrowia"?
jeśli nie to odsyłam do zapoznania się na stronę
LUB TU na FB
Na spotkaniu poruszono zdrowotne i psychologiczne aspekty żywienia dzieci, przez pierwszych 1000 dni życia.
Niestety nie mogłam skorzystać- warsztaty odbywały w Warszawie (ja mieszkam pod Wrocławiem) -za daleko (przy dwójce chorych dzieciaków). Chętnie natomiast dowiem się więcej w temacie i z niecierpliwością czekam na materiały z warsztatów.
Podzielę się później wiedzą na blogu
Przedstawię Wam również bardzo ciekawy poradnik!
Wiedza ta jest mi aktualnie bardzo bliska, z wiadomych względów (Staś, 6 mcy)
Chciałabym go zaprogramować z odpowiednim skutkiem (wszystko przede mną) bo w przypadku Tomka poniosłam sromotną porażkę (choć może nie do końca) -jest 4,5 letnim wybiórczym konsumentem, którego warzywa i owoce w zęby kolą! Ale naprawdę się starałam :(
Już o TOMKA jedzeniu pisałam nie raz, teraz wrócę do tego i będę bić się w pierś.
Szło nam kulinarnie dobrze do czasu punktu zwrotnego w jego konsumenckim życiu - gdy jako odważny na smaki, chętny do nowości,1,5 roczny smakosz zachorował na rotawirusa- co się wiązało z wiadomo czym, + kroplówki, ścisła dieta, 10 dni w szpitalu i ... trauma jedzeniowa.
Na nowo nauka, namawianie, a z Tomka strony okropna ostrożność
Może z warsztatów dowiem się więcej na temat tego JAK SIĘ SKUTECZNIE PROGRAMUJE...
gdzie popełniłam błędy (choć mam poniekąd świadomość)
bo widać lekcji do tej pory nie odrobiłam zbyt dobrze...
Ale ciągle z Tomkiem próbujemy!
Np. TAK:
organizując sobie
DZIEŃ MARCHEWKI (jutro post!)
Też mam problemy z odżywianiem. Dzieci wychowuję podobnie, a jeden je wszystko, a drugi tylko kilka wybranych potraw...
OdpowiedzUsuńJa myślę że nic na siłę, choć drugiej strony widzę że odrobina stanowczosci i konsekwencja przede wszystkim robią swoje. Chodzi mi o próbowanie. ale to o czym piszesz to jakiś fenomen faktycznie cos w tym jest
UsuńA u nas tak: dziecko jadło wszystko, a jak poszło do przedszkola i zobaczyło "wybrzydzaczy", zaczęło też marudzić przy jedzeniu. I co teraz?
Usuńhe he, jest w grupie z Tomkiem?? mam świadomość, że jest takich dzieci więcej..
Usuńi nie mam zielonego pojęcia!!!
ale skrobnę posta z pytaniami i poprosimy inne mamy o odp, im więcej pomysłów, tym większe szanse powodzenia!
U nas ten sam problem ;) starszy nie lubi warzyw i owoców, a mlodszy je dokładnie wszystko-a przynajmniej zawsze spróbuje. U Olusia mogę o tym zapomnieć. Też karmilam jednegi i drugiego podobnie, ale efekty są zupełnie różne ;) a moje pomysły: nikt tak jak moj synek nie potrafi obrac-obieraczka marchewek dla całej rodziny, a jak już są obrane to trzeba je zjeść hihi do tego suszona sliweczka lub winnogronka dziennie dla zdrowego brzuszka oczywiście ;) a w przedszkolu chociaż 2 widelce surówki do obiadu ;) a Panie w przedszkolu prosiłam o przypominanie o tych widelacach ;) może to nie dużo, ale zawsze coś. Za to Olus ryby mógłby jeść kilogramami i to uwazam za moj sukces ;) a właśnie może mamy podziela się sposobami na podniesienie odporności? Za oknem jeszcze byle jak niestety i wszelkie choroby pchają się dzrzwiami i oknami ;(
OdpowiedzUsuń