V3dw>...........XC
ąCCCsssssssssssCCCCC,C,,,,,,,,,, wwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwA f
-Đc .vu xdg
śą ł c zz v e 000000000000000000z n,,,,,,,,,,,,,,,,,,/ ,,,mi., h bbbbbbb v ddddddddddddddddddddddddddc'c'c'? ,b,c 1 0yh2ggggggggggg0 m.; '''''''''''''''''''''''''''''''''''' ''
Ten wpis przygotował Staś.
A potem umyłam mu rączki.
Zastanawialiście się ile bakterii jest na klawiaturze?
Lub telefonie? Klamce?
Niestety większość ludzi się nie zastanawia.
Nie należę do osób przesadnie chuchających i dbających o sterylność warunków niemowlaka. Nie wyparzam zabawki za każdym razem jak upadnie na dywan, ale pewne sprawy mocno działają na moją wyobraźnię. Pewnie z racji wiedzy, zawodu itp.
My np. nigdy nie oblizujemy smoczka dziecku- wiem, że niektórzy rodzice tak robią kiedy ten upadnie. Ale czy wiedzą, że tak można zarazić dziecko szeregiem chorób w tym próchnicą?
Z drugiej strony nie popadając w skrajność- całuję sporo swojego niemowlaka- bo to działa też trochę jak szczepionka. Nie trzymam go pod kloszem. (No dobra całuję bo lubię:)
Nie dajemy maluchom telefonu. (Tomek już inna historia) niemowlę zwłaszcza- wszystko bierze do buzi. Ja ze źródła z pierwszej ręki wiem co można znaleźć pod obudową telefonu. Może nie uwierzycie ale były i jakieś jaja/ larwy. A czego nie widać gołym okiem?
A standardem jest to, że ludzie przynoszą do naprawy telefon, który nie działa bo dziecko zaśliniło.
I kilka cytatów z badań naukowców:
"Według badań angielskich naukowców, jeden telefon komórkowy na sześć ma na sobie ślady ... fekaliów (bakterii E. coli)Okazuje się, że nie wszyscy dokładnie (lub o zgrozo wcale!) myją ręce
W rzeczywistości, ilość i różnorodność bakterii, których obecność stwierdzono na bankomatach, może swobodnie stawać w szranki z ilością i różnorodnością bakterii w toaletach publicznych!
banknoty są także podobnie skażone, tak samo jak całe mnóstwo innych miejsc albo urządzeń publicznych… tak samo jak prywatnych
Różnorodność mikrobów żyjących na klawiaturach komputerowych nie jest także niczym godnym pozazdroszczenia i nie ustępuje w niczym również toaletom.
Wszystkie te bakterie, niektóre patogenne, mają być więc dodatkowym źródłem zarażania się różnymi chorobami dla użytkowników tych urządzeń, poza niezwyciężonymi wirusami grypy albo zatrucia pokarmowego, które panoszą się tej zimy.
Istnieje wiele sposobów, aby skutecznie walczyć z tymi mikrobami"
zaufać swojemu układowi odpornościowemu, myć ręce, używać rękawiczek, nie wyciągać pieniędzy z dzieckiem/ przy dziecku, używać żelu antybakteryjnego.
Przede wszystkim nie dawać do zabawy dziecku:
Kluczy, pieniędzy, telefonu ... bo i po co?
"Kiedy ostatni raz dezynfekowałeś swoją kartę kredytową? Według nowych badań z Anglii, jedna na dziesięć kart jest zanieczyszczona bakteriami kałowymi. Jeden na siedem banknotów, czyli 14%, jest skażony tymi bakteriami.
Więcej doczytacie np.tu
KLIK"
Do tego dodajcie wózki sklepowe brrrrr
A jak często sadzamy dziecko, dajemy mu bułkę w łapkę i heja. Samej mi się tak zdarzyło z Tomkiem w momencie zaćmienia.
A ludzie nie myją rąk!
A dziecko trzyma się poręczy
a rączki wkłada do buzi
Nie namawiam do sterylności, paniki czy przesady.
Po prostu apeluję - użyjmy czasem wyobraźni.
Telefon
Klamki
Klucze
Bankomaty
Pieniądze
Klawiatura
Wózki sklepowe..
a teraz życzę miłego dnia :) idźmy skorzystać z pogody
Hej, ja pozwalałam Z jeść na spacerze koniczynę i wylizywać kamyki na podjazdach do garaży - takie białe- uwielbiała to ;) nic jej nie było z tego powodu, wiem, wiem, nierozważne to było ale z chłopakami zamierzam postępować tak samo :) a i jeszcze najbardziej smakowało jej podsuszone jedzenie kt spadło z fotelika do karmienia na podłogę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasia
E Tomek też raczkował po koniczynie w górach, na wsi, brał do buzi kwiaty , biegal po kałurzach i to rozumiem, ale pewne rzeczy mnie odstraszają - te co napisałam i np. Piaskownice pod blokami- pozwalam się bawić ale nie jeść w piachu (widzialam raz nawet pasożyty) to osobna historia. I wiem że 30% społeczeństwa ma jakieś konkretne pasożyty układu pokarmowego ale nie koniecznie zamierzam zapraszać je do układu pok moich chłopaków! Żołądkowych problemow tez nie mieli ale czasem problemy z czestym chorowaniem, liszaje, i inne nie związane pokarmowo są skutkami pasożytów np. Wolę więc zachowac troche rozsadku ( bez zbednej przesady- z otwartoscia na organoleptyczne eksplorowanie przyrody)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Z. z jej upodobaniami do kamyczkow :)
Mamę która daje wybór
I szczesliwych chłopaków
Kałużach miało być
UsuńNiedawno Jurek 2-latek zdjął buta po powrocie z podwórka i oblizał podeszwę. A tam było wszystko. Myślałam, że dostanę zawału, tego nie byłam w stanie przewidzieć. Te wszystkie klawiatury, wózki sklepowe i inne nie są dla ludzi z wyobraźnią.
OdpowiedzUsuń:) i tak się zdarza zazwyczaj , ale to jest to naturalne szczepienie :)
UsuńJA niestety dla mnie widziałam kilka filmów/ raportów / doniesień z sanepidu i to odbiło piętno mojej psychice
Cytat:
OdpowiedzUsuńbrak kontaktu z chorobotwórczymi mikroorganizmami wydaje się pogarszać odporność - co potwierdzają badania na zwierzętach hodowanych w sterylnych warunkach. Tak czy inaczej, układ odpornościowy dziecka prowadzącego normalne życie musi bez przerwy zwalczać infekcje, a następstwa "naturalnego" zachorowania mogą być naprawdę poważne.
W dziedzinie zdrowia związek między naturą a kulturą nie jest całkiem prosty i jednoznaczny. Weźmy choćby przykład polio. Dawniej, gdy warunki higieniczne były prymitywne, brakowało czystej wody, małe dzieci miały ułatwiony kontakt z tym wirusem. Ponieważ w pierwszych miesiącach życia we krwi niemowląt są jeszcze matczyne przeciwciała, przebieg zakażenia był na ogół lekki. Wraz z postępem cywilizacji i polepszaniem się stanu toalet chorowały coraz starsze dzieci i osoby dorosłe, czego skutkiem był rosnący odsetek ciężkich porażeń i zgonów. Dopiero szczepienia zahamowały tę tendencję.
PS.
Według mnie nadmierna dbałość o czystość i sterylność jest błędem. Organizm musi nauczyć się sam bronić przed niebezpieczeństwami, a jak ma to zrobić kiedy nigdy lub prawie nigdy nie ma z nimi do czynienia. :)
Ależ oczywiście, że tak. Nadmierna! I sterylnosc! Nie mówię o lataniu za przedszkolakiem z mokrymi chusteczkami a o siedliskach zarazkow i niemowlakach. Jasne , że moje dziecko 100 razy włoży do ust brudne ręce czy zabawki i to jest normalne ale telefonu czy pieniędzy mu nie dam do zabawy a sama po tym jak płacę czy wracam do domu myje ręce to samo Tomek. I nie dam dziecku jesc chrupek w piaskownicy. I nie uważam tego za nadmierną sterylnosc.
UsuńAle jeśli to jest nasza własna domowa klawiatura, to chyba nie jest bardziej brudna niż np. nasz własny domowy pilot do telewizora, nasze własne krzesło, parapet, stolik czy podłoga?
OdpowiedzUsuńZ wymienionych, najbardziej mnie dręczą pieniądze. Nie pozwalam dzieciom bawić się nawet zawartością ich własnych skarbonek.
Co do pilota to pewnie prawda choc klawiatura jest czesciej i wiecej uzywana. I wg badan wlasnie jest bardziej brudna.
UsuńTomek ma juz nawyk, że po tym jak dotyka pieniędzy myje ręce
.
To jest klawiatura domowa :) Dbasz o higienę, więc chyba nie masz się co martwić. Nie przesadzajmy :) Gdyby z waszego komputera korzystało kilkanaście obcych osób to co innego.. a tak.. :) Wybacz.. ale troszeczkę mnie to bawi :) Myć ręce dziecku dlatego, że dotknęło klawiatury :D
UsuńWcale się nie gniewam, bo mnie też to trochę bawi, gdy spojrzę na to z innej strony. Nie napisałam, ze zawsze myję ręce po użyciu klawiatury, sobie czy dziecku.. napisałam, żeby użyć wyobraźni i wtedy gdy ona zadziałała umyliśmy ręce po klawiaturze -bo klawiatura w odróznienu od podłogi czy parapetu- myta u mnie nie jest (sporadycznie czyszczona)i podejrzewam, że jest okkkkropnie brudna...
UsuńJa mam w domu alergika, dlatego klawiaturę przecieram przynajmniej dwa razy dziennie: rano i wieczorem. A raz- dwa razy w tygodniu czyszczę głębiej :)Pozdrawiam.
UsuńPozwoliłam sobie zaprosić moich czytelników do Twojego bloga ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://bajdocja.blogspot.com/2014/07/zdrowie-i-higiena-5-antybakteryjne.html
Pozdrawiam :-)