O żółty się rozchodzi...
Staś zawsze twierdził, że nie lubi- plasterek czy tarty- wszystko jedno- rzucał na odległość (taki ma niewyjściowy sposób obwieszczania, że NIE LUBI, NIE CHCE)
i w sumie dobrze, tłusty, mało zdrowy...
Aż tu się okazało, że to forma, w której go mama zapodawała- mu nie odpowiada-
skusił się natomiast na leżący nieopodal ser w kostce (który swoją drogą czuł się bezpiecznie w pobliżu Stasia- nielubiącego żółtych serów)
i ser się zdziwił :)
został ukrócony o...kawał, nim mama go uratowała
i co o tym myśleć?
zdecydowanie ma to po Tacie
(ser -tort taty)
Też mam gdzieś podobne zdjęcie Małej Myszy :)
OdpowiedzUsuńMój synek zawse szukał pozostawionej na chwilkę kostki sera!
Ja ją zostawiłam i nawet nie podejrzewałam o taki zwrot akcji :P
Usuńa tu zaskoczenie :)
a dziś surowy por źle skończył w rękach Stasia- został oskubany na części pierwsze (juz go nie jadł, bo kiedyś próbował i wie,że nie bardzo smakuje :)
Jak jeść to na całego ;)
OdpowiedzUsuńo tak! :)
UsuńAle słodka Myszka!:)
OdpowiedzUsuńJakbym moją Pati widziała :)
OdpowiedzUsuń