Strony

niedziela, 23 marca 2014

Nauczyć dziecko! I zabawa, którą wymyślił Staś.

Nauczyłam Stasia jeść vibovit (Tomek jadł, ja pamiętam z dzieciństwa jak to lubiłam)- tak polizywać paluszek, maczać w proszku i  próbować - no mało elegancko :) - Zasugerowałam innym razem by w analogiczny sposób wyjadł cukier puder obsypany z eklerki (no taka rozpusta). Przy okazji ćwiczy sprawność manualną, aparat mowy.

I się doigrałam ...
Załapał lekcję delektowania się i zastosował... niestety  .......na  placu zabaw ..

poślinił paluszek, delikatnie przylepił do niego.... drobiny piasku z brzegu piaskownicy ...i  spróbował.
Rozpłakał się i zrobił podkówkę - tylko nie wiem czy w odpowiedzi na moje NIEEEE, Stasiu to nie jest jedzenie, nie wolno jeść piasku- czy z rozczarowania, że to nie był TEN smak


...........................
Nauczyłam Stasia wyrzucać pieluszkę po zmianie- zabiera i idzie wyrzucić do kosza..sam, niepoproszony nawet...
szkoda, że nie nauczyłam rozróżniać suchej od mokrej (nadrobimy):) dwa razy wyjmowałam już z kosza  czyste pieluchy
...............................

a tego go nie uczyłam- sam wymyślił
(bardzo kreatywnie zresztą)


Wkładanie groszku do strzykawki (bez tłoka)
cudowne zajęcie wspomagające motorykę małą

- groszek delikatny, trzeba ostrożnie chwytać by go nie zdusić
malutki- trzeba wcelować i trafić do małej dziurki
bezpieczny bo miękki
i można się posilić przy pracy

 pięknie to mu wychodziło, aż mu dołożyłam groszku

gdy było już pełno- Staś zrobił miejsce .... dociskając groszek
sprytnie, nie?

Staś groszek uwielbia.
a na strzykawkach gwiżdże:)

3 komentarze:

  1. Ty wiesz że u nas też wkładanie groszku gdzie popadnie króluje!!! Niesłychane, że te dzieci są tak różne, a jakby prawidłowości te same. Dziecko samo wie co dla jego rozwoju dobre, chyba nigdy nie przestanie mnie to zachwycać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite to prawda .. też się temu przyglądam z podziwem.

      Usuń

Dziękuje za twój komentarz :)