Gdy się przyłoży pokoloruje pięknie i dokładnie...
Piękne, prawda!!? |
ale zwykle mu się nie chce kolorować ...
Pewnie przez moje zwracanie mu uwagi-
Zdarza mi się dodać ALE :( :(
a to błąd!!!
Pamiętajcie (I JA TEŻ CHCĘ pamiętać!),
że "ALE" deprecjonuje całą pochwałę!!!!!!
- świetnie, ale dokoloruj tu jeszcze,
- rewelacyjnie ci wyszło! ale co on taki wyblakły/przezroczysty ten stworek?,
- pięknie! ale jak tu dokolorujesz- będzie jeszcze ładniej
- pięknie ..ale tu ci się chyba nie chciało..."
cała pochwała w oczach dziecka zostaje przekreślona!
przez to dziecko traci wiarę w siebie i się całkiem zniechęca :(
wychodzi z założenia- "Nie potrafię, nie umię, robię to brzydko- to nie będę tego robił wcale"- choć zapewniamy go, że świetnie rysuje...ale gdy się przykłada...
Pochwała słowami: pięknie, świetnie, super- też nie jet dobra, bo dziecko odczytuje ją jako mechaniczną, nieprecyzyjną, taką mimochodem rzuconą.
Trzeba wyartykułować coś więcej- pochwalić szczegół, jakiś konkret
-Pięknie -taki intensywny kolor ci wyszedł!
świetne te oczy, jak żywe!
zupełnie jak prawdziwy!
Tomek jest bardzo niecierpliwy i lubi wszystko robić szybko- stąd problem z kolorowaniem, które bądź co bądź wymaga skupienia, uwagi, precyzji
A jak myśli, że nie potrafi dobrze- to woli nie robić wcale (Zupełnie jak mała ja! Jak ja to pamiętam)
I oczywiście, że nie należy chwalić bez powodu, bez ograniczeń i dla samej pochwały, oraz całkiem szczędzić krytyki.. Dziecko wyczuje fałsz,-to raz, a dwa- przecież chcemy czegoś dziecko nauczyć, czyli to my musimy mu wskazać jego gorsze strony, słabsze punkty, nad którymi może popracować.
Tylko trzeba umiejętnie i delikatnie do tego podejść, podpowiedzieć..
Macie jakieś swoje spostrzeżenia w temacie?
(Ps. Nie jestem ekspertem, zupełnym laikiem też nie, dzielę się własnym doświadczeniem)
Nie chwal. Nie oceniaj w ogóle.
OdpowiedzUsuńOpisz, co widzisz, zauważ śmigiełko na głowie jednego "ludka", smutną minę drugiego itp.
Zajrzyj do "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" Mazlish i Faber.
O. A mój komentarz się nie pojawił, a szkoda, bo się naprodukowałam. W sumie Ty w skrócie napisałaś co myślę na temat chwalenia dzieci.
UsuńNapiszę jeszcze, że skoro dziecko nie lubi kolorowania to bym do kolorowania nie zaganiała. Mięśnie ręki i sprawność manualną można ćwiczyć na wiele sposobów więc da się znaleźć taki, który dziecku będzie pasował. A jeśli ktoś bardzo chce rysowanie to o wiele atrakcyjniejsze od nudnego kolorowania jest rysowanie równoległe.
UsuńProblemów może być kilka- np.brak lateralizacji ręka- oko, słabe mięśnie ręki jak piszesz, będziemy ćwiczyć w inny sposób ....
UsuńNo i będziemy ciągle usprawniać motorykę dużą- bo to przekłada się potem na małą...
Nie zaganiam go, w domu nie koloruje wcale, rysuje tylko gdy i co che, (w wakacje trochę zaganiałam do codziennika) ale gdy coś koloruje, rysuje- pokazuję mu gdzie wg mnie powinien jeszcze dokolorować...
ale ogólnie jak narysuje tak jak to co pokazałam wyżej, to jestem zachwycona :) i Buba -nie umiem tego ukryć :P I Tomek tego oczekuje, bo nie wierzy w siebie... W sumie nie wiedziałabym nawet, ale ostatnio mi powiedział, że wstydzi się dać pani rysunek (zadanie do domu- narysuj swoją rodzinę) bo się pewnie pani nie spodoba (to było na 2 dzień szkoły- nowa pani) Ja myślę, że to kwestia charakteru, bo ja też tak ambicjonalnie podchodziłam do pewnych spraw... Ogólnie Tomek się nie wstydzi
I jeszcze wrócę do nie zaganiania! Ja nie zaganiam, ale on chodzi do szkoły! do zerówki co prawda, ale tam musi coś wykonać! I czasem jest opór, marudzenie...
a równoległe rysowanie znamy i lubimy :)
I teraz Tomek uwielbia takie rysowanie wg instrukcji- mamy książki, ale są też filmiki
I ps Buba muszę skorzystać z tej literatury!...
"bo się pani nie spodoba" Sama widzisz, że on już ma problem z samodzielną oceną wartości swojej pracy. Ta ocena już silnie zależy od pani, mamy i komu tam jeszcze tę pracę pokaże. Tym bardziej powinnaś z nim rozmawiać o tym co zrobił i jak on to widzi a nie o tym jak Ty to oceniasz. W mojej wypowiedzi, która się nie ukazała pisałam o tym. Kiedy córka przynosi mi rysunek (niechętnie podejmuje próby narysowania czegoś nowego) unikam jak ognia wykrzykników "super", "świetnie" itp. Nie znaczy to jednak, że zachowuję kamienną twarz i okazuję chłodną obojętność, jak się niektórym wydaje. Rozmawiam o tym co widzę. Dostrzegam że na przykład nigdy wcześniej nie rysowała takiej ozdoby sukni (córka jest na etapie rysowania księżniczek syren i aniołów), że wpadła na nowy pomysł fryzury, że po raz pierwszy coś narysowała (ostatnio konia kota i fokę). Dostrzegam i podkreślam zmiany, nowości i postępy ale nie nazywam tego w ten sposób i nie oceniam.
UsuńOd niej chcę się dowiedzieć, czy jest zadowolona, co jej wyszło a co uważa za niezbyt udane itd. Z reszta ona już nauczyła się mówić o tym spokojnie i konstruktywnie. Kiedy nie wyjdzie jej jakiś detal i mi o tym powie pokazuję jej jak można go zatuszować albo poprawić. A jak się nie da zachęcam, żeby spróbowała jeszcze raz. Nobody is perfect.
I wierz mi, moja córka nie należy do łatwych w obsłudze jeśli o to chodzi. Gwałtownie i bardzo emocjonalnie reaguje na każde niepowodzenie, szczególnie jeśli jest ryzyko, że ktoś je zauważy. To moim zdaniem (z resztą potwierdzone opinią specjalisty) kwestia małej odporności emocjonalnej nad którą nieco pracujemy. Ma konflikt między potrzebą zrobienia czegoś doskonale a złością i zniechęceniem kiedy jej się nie udaje. Wybuchowe połączenie.
Joanno czyli twoja córka podobna jest do mojego Tomka.
UsuńRozumiem o czym piszesz, (i ty Buba) obiecuję popracować nad swoją wypowiedzią na temat prac Tomka, nie ukrywam, będzie mi trudno, ale będę nad sobą pracowała. Zwłaszcza dlatego, że widzę, stosunek Tomka do efektu swojej pracy, który przekłada się na niechęć do czynności kolorowania/rysowania. J
a tylko zawsze obawiałam się zderzenia ze szkołą/przedszkolem, bo o ile ja nie ocenię, nie pokażę gdzie i jak może "poprawić"- w szkole to usłyszy..tak mieliśmy w przedszkolu, ja nie zmuszałam, tam musiał . i bardzo to przeżywał! Stąd wynikała moja ocena. Ale masz zupełną rację, w domu muszę budować jego poczucie własnej wartości, uczyć konstruktywnej oceny i nie zniechęcać krytyką... (O ile wszystko dobrze zrozumiałam) Gdy będzie miał poczucie bezpieczeństwa- i sprawność ręki itd.. rozwinie zapewne skrzydła....
A co w sytuacji gdy on uważa, że wszystko jest ok, tzn, twierdzi, że jest zadowolony z rysunku, który był np. zadaniem do szkoły (raz mieliśmy taką sytuację) a wyraźnie widać, że nie starał się, nie miał ochoty, użył jednego koloru i zrobił trzy kreski tylko..-co wtedy powiedzieć? jak skomentować (Dopytuję dziewczyny zanim dopadnę polecaną literaturę!)
Za jeden z moich największych sukcesów wychowawczych uważam to, że
Usuńcórka wiele rzeczy robi po prostu dla siebie
i umie cieszyć się z czegoś bez nagrody z zewnątrz (a pochwała jest formą nagrody),
że potrafi czuć satysfakcję i to jest dla niej ważne
i lubi wyzwania, gdzie może potem tę satysfakcję poczuć,
i potrafi powiedzieć np. "jestem z siebie dumna".
Chcę żeby lubiła siebie i wierzyła w swoje możliwości niezależnie od opinii pani/koleżanki/sąsiadki/babci, czy nawet mojej ;-)
Chyba rozmawiałabym z nim o tym co narysował i dlaczego tak. Stosowałabym chyba technikę aktywnego słuchania, żeby pomóc mu się uzewnętrzni. Sądzę, że w grę wchodzi postawa "i tak nie warto się starać bo nic lepszego mi się nie uda" ale to tylko przypuszczenia.
UsuńJa sugeruje, doradzam co można poprawić, w szkole nie będą nikogo chwalić bez powodu. Oczywiście również chwalę, ale nie sądzę, że trzeba stwarzać dziecku pozory jak to super coś wykonał, jeśli wcale się nie starał i zrobił byle jak, od niechcenia. Potem w szkole będzie zaskoczony, że pani mu kazała coś poprawić, przecież wszystko robię tak świetnie. Takie jest moje zdanie. Syn się nie zniechęca wcale. Inna też jest rzecz, kiedy syn się stara, a mimo to mu nie wyszło, wówczas jak najbardziej należy mu się pochwała, za samo staranie, a że się nie udało, to nic, następnym razem.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak piszesz z tą szkołą!
UsuńI z tym, żeby nie budować poczucia -robię to świetnie, nie muszę się starać, bo tak wystarczy.
W szkole trzeba się starać, a nie rzucić kartkę i powiedzieć nie potrafię, albo narysować kreskę i powiedzieć -skończyłem! Zatem w domu muszę dziecku powiedzieć- że trzeba się starać nie wychodzić za linie i dokolorować każde puste miejsce,...
I pewnie, że staranie trzeba docenić!!
Nam z Bubą cały czas chodzi o to, że można docenić bez oceniania :) Przeczytaj to co podsunęła Ci Buba to zrozumiesz o czym mówimy, bo tak w komentarzach to trudno przekazać.
UsuńGosiu,
Usuńprzeczytaj tamtą książkę (choćby tylko rozdział o pochwałach).
Możesz też sięgnąć po "Wychowanie bez nagród i kar" Alfie Kohn.
Dzięki dziewczyny! koniecznie muszę poszukać
UsuńJa tez staram się nie chwalić, a dać niewartościującą uwagę.I wtedy ta chęć do zrobienia dobrego rysunku zaczyna się motywować z wewnątrz, a nie musze narysować, zeby dostać pochwałę. Stod prosta droga do tego, ze uczę się, zeby dostać 5, a nie po to by wiedzieć.
OdpowiedzUsuńDlatego jak Agata coś na maluje to zamiast wykrzykiwać super - rozmawiam z nią, co jest na rysunku, czy jej to sprawia przyjemność itd. ze wymagało to wiele pracy, skąd wzięła pomysł itd.
Jako n-lka też jak ognia unikam chwalenia, szczególnie prac plastycznych, ponieważ to jest kwestia bardzo indywidualna, to co jedno zrobi od niechcenia świetnie, od drugiego będzie wymagało olbrzymiej pracy.
Smuci mnie też jak dzieciaki, zamiast czerpać radość z twórczości, co minutę podbiegają i pytają czy ładnie...