Ale da się! Nie zawsze, nie we wszystkie, ale można próbować.
U nas świetnie sprawdza się SUPER FARMER FIRMY GRANNA
zostawiliśmy sobie resztę po "wypchnięciu kartoników ze zwierzętami" (to co się zwykle wyrzuca) i używamy jako "zagrody" dla zdobywanych zwierząt, dzięki temu mamy porządek, jest przejrzyście i nic nam się nie gubi
zasady:
Gra polega na wcieleniu się w farmera, hodującego zwierzęta. Stado ciągle się powiększa, ale uwaga! W okolicy grasują lis i wilk. Mogą oni spowodować znaczne straty w twoim stadzie. Pilnuj więc swoich zwierząt, zbierz całe stado i zostań SUPER FARMEREM!
Super Farmer jest grą ekonomiczną uczącą liczenia, przewidywania, planowania i kalkulowania ryzyka.
Gra polega na zbieraniu zwierząt do naszej farmy. Po wyrzuceniu dwiema dwunastościennymi kostkami, gdy wypadną na nich dwa takie same obrazki – otrzymujemy zwierzę (przedstawione na kostkach). Gdy mamy juz parę zierzat w naszym stadzie, po wyrzuceniu danego zwierzecia na jednej z kostek- dostajemy do każdej posiadanej pary- "dziecko" ze stada głównego.
Swoje uzbierane zwierzęta przed każdorazowym rzutem kostkami możemy wymienić wg przelicznika (tabela z instrukcja) np. 1 owca to 6 królików, a 1 świnia to 2 owce.
krowę lub konia zdobędziemy tylko na zasadzie wymiany (na jednej kostce jest krowa, i lis, na drugiej koń i wilk- nie ma możliwości wyrzucenia pary krów, czy pary koni)
Utrudnieniem jest to, że gdy wylosujemy lisa tracimy wszystkie posiadane króliki, a gdy wilka - tracimy wszystko i nasza hodowla zaczyna się od początku! Przed takim wypadkiem broni nas pies (mały bądź duży zależnie od rodzaju zagrożenia),w momencie jego wykorzystania należy go oddać i nasze stado znowu jest niezabezpieczone.
Osoba, która zdobędzie przynajmniej po jednym zwierzaku z każdego gatunku wygrywa i zostaje okrzyknięta super farmerem.
...........................................
Staś (2 lata 3 mce) dostaje super ważne zadanie:
zostaje zarządcą hodowli i podaje nam z głównego stada takie zwierzęta i tyle, o ile prosimy- (więcej niż dwa nie potrafi sam jeszcze wyliczyć, my mu pomagamy) .. podaje np. 2 króliki, 1 świnkę, 4 króliki, 1 krowę..) przy okazji porusza kartonikiem w naszą stronę jak zwierzątko :0 i wydaje jego odgłos :) muuu, czy beee...
Dzięki temu zabiegowi
a) możemy zagrać z Tomkiem, Staś nie przeszkadza
b) Staś uczestniczy w grze! jest zachwycony
c) Staś się ćwiczy w liczeniu, w nazwach zwierząt, ich odgłosów
d) Staś uczy się cierpliwości (musi czekać aż go poprosimy o coś) i tego, że obowiązują jakieś zasady
e) możemy wspólnie zagrać!
żeby Staś nie czuł się pokrzywdzony dostaje też swoją kostkę (zwykłą) i rzuca nią kiedy ma ochotę (nie zabiera naszych)
Tomek ćwiczy się w przeliczaniu, szacowaniu opracowaniu taktyki ... i w cierpliwości, i w przegrywaniu :)
Kształci logiczne myślenie, twórczą aktywność, zdolności poznawcze oraz wytrwałość w wykonywaniu zadań od początku do końca.
świetna zabawa dla całej rodziny!
polecam.
Ps. Powyższa gra powstała pod nazwą Hodowla zwierzątek w 1943 r. w okupowanej Warszawie. Profesor matematyki Karol Borsuk stworzył ją z przyczyn zupełnie prozaicznych. Właśnie stracił pracę, gdy Niemcy zamknęli Uniwersytet Warszawski, a rodzinę trzeba było jakoś utrzymać. Jego żona, pani Zofia ręcznie wykonywała egzemplarze gry na sprzedaż. Hodowla zwierzątek szybko zyskała dużą popularność. A potem było powstanie warszawskie, po którym Warszawa ginęła w płomieniach wzniecanych przez hitlerowców. Egzemplarze hodowli zwierzątek spłonęły wraz z nią. Szczęśliwie zachował się jeden gdzieś poza stolicą. Na jego podstawie powstała pierwsza wersja Super farmera.
Też uwielbiamy tę grę. Mamy chyba trochę inne wydanie, ale też Granny. Niestety Sebastian za długo nie sprawdza się w roli hodowcy i szybko sie nudzi. U nas ostatnio króluje inna gra. Nogi stonogi, może znacie. A jak nie to zapraszam na bloga, jest opis. Znacznie prostsza, ale tym samym i maluch może grac. Jeżeli chodzi o strategię to 4 latek razi sobie bez problemu a jak gramy z młodszym- 2,5- to tylko przelicza i nazywa kolory, ja trochę pomagam przy wyborze koloru.
OdpowiedzUsuńNóg nie znamy, chętnie byśmy poznali- zobaczę u Was, i może na listę życzeń wpiszę. Gry to zdecydowanie obok książek nasze ulubione prezenty.
UsuńDodajmy, że Karol Borsuk był matematykiem ;-)
OdpowiedzUsuńNie omieszkałam wspomnieć- nawet profesorem matematyki :)
UsuńAle w "Pędzące żółwie" nie da się grac w towarzystwie małolata, a domino to już zupełna porażka. Gramy, gdy śpi:)
OdpowiedzUsuńMonopol, scrabble, puzzle też odpadają i tez gramy albo gdy śpi, albo chwytamy się innych forteli :) choc Staś z tych mało przeszkadzających jest- on bardziej chce z"Z NAMI"
Usuń