Mama: tak?? gdzie?
tam, duzi był
(wskazuje paluszkiem...ta dam-gołąb)
.....................
Staś: Chcę cukierka!
Mama: no coś ty! przecież teraz pora na śniadanie!
Staś: żartowałaś?
Mama: nieee :)
Staś: a nieś to!
Mama: Może dziś na dzień mamy wy mi poczytacie na dobranoc?
Staś: może nie....
......
Ukradziełaś mi różczkę!
.........
Kąpiełaś się juuuż? ??
Widzę, że Staś cukierki ma jak na dzień dziecka :) - wczoraj na dzień mamy widziałam mnóstwo dzieci z rodzicami w Mcdonaldzie - a mówili, że to dzień mamy, a jak to z mami bywa chcą zrobić przyjemność dla swoich dzieci a nie dla siebie :)
OdpowiedzUsuńTe cukierki to zdobycz z urodzinowej piniaty kolegi. W poniedziałek Staś i Tomek byli na przyjęciu.
UsuńA te mamy w Mcdonaldzie co widziałaś to pewnie zrobiły sobie święto od gotowania ;)...albo dzieci w ramach prezentu zaprosiły je do "restauracji" :)
pewnie wszyscy mieli w tym przyjemność :)
znowu się uśmiałam :)
OdpowiedzUsuńCieszymy się :) śmiech to zdrowie!
UsuńOrzeła, Orzeła :) Uwielbiam jak dzieci tak fajnie wszystko przekręcają :) Bardzo się fajnie czyta Twoje wpisy :)
OdpowiedzUsuńI ja to uwielbiam, staram się spisać co ciekawsze, ale i tak nie wszystko zapamiętuję -teraz to taki uroczy okres w życiu dziecka.
UsuńZapraszam zatem do Tominowa na następne opowieści i pozdrawiam.
Rozmowa między moim czteroletnim bratankiem a dziadkiem:
OdpowiedzUsuń- Dziadku, poszukaj mi [w książce, którą przeglądają] tego orzeła.
- Orła - poprawia dziadek
- Nie, dziadku. To jest orzeł, więc orzeła.
Czy nie byłoby prościej właśnie orzeła? :) dorośli to jakoś niepotrzebnie pokomplikowali ;)
Usuń