Już w niedzielę świętowaliśmy je takim tortem orzechowo- kawowym
oczywiście z bloga moje wypieki
(oczywiście bo mama ostatnio tylko stąd piecze :)
tylko ten mamy wygląda trochę jak po przejściach :) faktycznie pokonał pewną drogę :)
Z podanych proporcji autorka przepisu poleca zrobić tort w tortownicy 22 cm średnicy, ale ciasta było tak dużo (z 8 jaj!), że zrobiłam w kwadratowej formie 24 cm. Wyrósł ok (z małej na pewno by mi się wylał) ale miałam problem z przekrojeniem go (jest mocno wilgotny i mam nieostre noże!) Więc wyszedł, jak wyszedł :( . Polewę, też tradycyjnie, robiłam wg własnego przepisu.
a orzechy mieliłam w blenderze (i dałam pół na pół z migdałami)
kawy dodałam niewiele (prawie jej nie czuć) fajnie czuć za to cytrynę
Tomek nalizał się czekolady i podjadł orzechów- taki był jego wkład w przygotowania
a gdy mama piekła "miksował na sucho", dostał misę, końcówkę do ubijania od miksera i robił hałas
a Tomek przesyła DUSZONKI
bo z wujkiem są najlepsze!
tak samo jak zabawa w NIC NIE WIDZĘ
(każde dziecko ma chyba jakąś swoją wymyśloną zabawę ?)
o rety! Tomek tym zamęcza wujka: zasłania wujkowi oczy, całym swoim ciałem, mocno się do niego przytulając i woła "NIc nie widzę, nic nie widzę!..." odsuwa się i mówi (za wujka) "O już widzę"
jeszcze jest zabawa w BOLI, BOLI,
gdy Tomek łapie za czyjeś ucho, wygina je (składa?) i mówi żałośnie BOLI, BOLI :)
dziwne te zabawy, ale Tomek je uwielbia!
trzeba pamiętać, że dzieci lubią powtarzalność sytuacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za twój komentarz :)