niedziela, 24 lutego 2013

WYPRAWA na spacer

Wyjście na spacer, wydawałoby się sielanka.
Z dwójką dzieci bywa jednak ciężko. Staje się WYPRAWĄ!
Nie demonizuję, ale podziwiam skrycie mamy trójki i więcej dzieci!
U nas bywa nerwowo, bywa śmiesznie, bywa gorąco (dosłownie i w przenośni)! Zwłaszcza zima jest niewdzięczna, ale co ja będę Mamom mówić?

Kto chce jednak przeczytać zapraszam na:


Jeden dzień (dokładniej 2 godziny) w Tominowej rodzinie

Na moje słowa "Zbieramy się na spacer" w okresie nuuudnej dla Tomka, bezśnieżnej zimy, napotykam czynny opór
(w sensie "Nie, ja nie chcę,  nudy, jestem głodny,  jestem zajęty",  ba nawet słyszę "Nie, dziękuję! " )
Jednak Ja-Mama, stanowczo i kategorycznie obstaję przy swoim (czasem prośbą czasem groźbą) zwykle wymyślam CEL -bo spacer dla spaceru -to dla 4 latka nudy na pudy. Gdy tym razem CEL był już nakreślony (raz to wyprawa na pocztę,  drugi raz przejście po murku, zbieranie sopli, karmienie kaczek, zabawa w sklep na placu zabaw, czy zabawa "W zrób co mama zada") zaczęło się wybieranie (jak Sójki za morze)


Tego dnia, gdy po trudach i znoju Staś był już w pełni ubrany - ulał tak skutecznie (skubany -jakoś pod spód), że trzeba było go rozebrać i ubrać od nowa od podstaw.  (Kto to zna z autopsji??)

   Jak Tomek się ubrał  (po tym jak 5 razy go o to poprosiłam ) okazało się,  że  połowa garderoby  założona jest tył na przód i musiał przebierać (znowu z 5 razy mojego ponaglania) (może i bym się nie czepiała gdyby to nie były spodnie -a czasy Cris Cros czy jak im tam było, dawno minęły (Luuuud jaka ja stara!!), czy rajstopy- bo wiem, ze za chwilę by jęczał że go coś gniecie)

Jak przebrałam Stasia to się rozryczał bo zrobiło mu się gorąco i pewnie miał  już dość tej szopki w przebieranie, ratując sytuację otworzyłam mu okno - bo musiałam grać na zwłokę - by wynieść wózek,

Tomek zachciał siku, (czytaj: rozbieranie, ubieranie)
(I tak i tak nie ma co narzekać, bo Tomek jest samodzielny- gdyby tak miał 2 lata? myślę i szybko porzucam tę wizję)
Wróciłam,  wzięłam Stasia trochę zapłakanego, utuliłam, odłożyłam (dalej muszę grać na zwłokę), zaczęłam ubierać siebie i Tomka w kurtki czapki itp. (wredna zima!),

UBRANI! zadowolona że już koniec wzięłam (cierpliwego) Stasia na ręce i zarządziłam:
Wychodzimy załoga!
stoję na klatce schodowej z młodym na rękach, majstruję kluczem, zadowolona z siebie, patrzę na starszego a on... bez BUTÓW! wrrrrrrrr
No to powrót! otwieranie drzwi  i  ubieranie

I to nie koniec- założył (choć jęczał, że coś tam go gniecie, uwiera, wyszliśmy!  zamknęłam mieszkanie- szczęśliwa (i  PRZEDUMNA) zeszliśmy po schodach na sam dół, ja cała mokra.. a tu Tomasz w płacz bo zapomniał KULKI! (nie pytajcie jakiej!)

... ja wściekła , Tomek łzy jak grochy, Staś się wypiął na wszystkich i już śpi w wózku (złote dziecko!).....wróciłam po KULKĘ
biegiem po schodach (dzięki Niebiosom, że to 1 piętro), zamek, drzwi, kulka, drzwi, zamek...lecę na dół
(i myślę łeee inni mają gorzej-np. 4 piętro bez windy)
tak matka frajerka
ale on tak bardzo prosił...

KONIEC
wcccale nie koniec, dopiero początek ..bo zaczął się spacer,
czytaj: jęczenie, że nogi bolą, że głodny, że mamo daj mi twoje rękawiczki bo są lepsze na śnieg i czemu Tata zabrał twój samochód, mógł iść do pracy na nogach (30 km!) (w głowie ktoś mi podpowiada: ciesz się kobieto- na razie masz jęczenie z jednego radioodbiornika- niedługo bedzie stereo! .... i cieszę się w duchu :)

... i trzeba było wstąpić w stresie do Żabki po jajka, pieczywo i mleko bo się skończyło - w stresie bo na zewnątrz Tomek pilnuje Stasia (sytuacja kryzysowa- z dala od ulicy i widzę ich 90% czasu)-
a w praktyce stojąc przy kasie patrzę jak moje starsze dziecko z nosem rozpłaszczonym na szybie drzwi od Żabki pyta czy Juuuuż????
A Staś się pilnuje sam.

Dobrze, że pani nas zna...

a potem ładowanie jajek, mleka i bułek do torebki (dlatego posiadam ogromną i zawsze wypchaną)
 (i znowu dobrze, że pani nas zna!)-żeby potem zabrać się do domu "za jednym zamachem" z małym na rękach, torbą na ramieniu, a Starszy biegnie po schodach i woła- "Kto ostatni ten ZGNIŁE JAJO!" I jak zwykle jestem zgniłym jajem,

Ale wiecie co? dobrze mi z tym! I choć czasem muszę krzyknąć na Starszego a potem mi wstyd, choć padam czasem na twarz i w domu nie mam tak czysto jakbym chciała... TO nawet i mogłabym mieć jeszcze jedno takie szczęście! Za te obślinione buziaki, za kocham Cię mamusiu, za bleee i guuu i za to że są,  po prostu!
I nawet jak widzicie mam czas! (bo obiad dziś kupiłam w Jadłodajni)


Oby tylko nie chorowali bo wtedy to zaczyna się MEKSYK, przy którym spacer to marzenie i " mały pikuś"

Kto ma podobnie?

Ręka do góry




Ps. Napisałam to kilka dni temu- do Magdy, która przesłała mi podobna historię pewnej Mamy,
za jej namową umieszczam to w Tominowie- dla chłopaków na pamiątkę

Ps 2. Często w WYPRAWIE pomaga nam Dziadziuś (chłopców, nie mój)- któremu bardzo dziękujemy :)

13 komentarzy:

  1. haha Gosiu usmialam sie;) Ale... mam tak samo, a moze i gorzej bo jestem tą mama co mieszka na 4 pietrze bez windy!! :( (na szczescie tylko jeszcze miesiac... ) U mnie wszyskto to samo! Ale z tym ze Pole nogi bola poradziłam sobie kupujac dostawke do wózka i kiedy marudzi rozkładam i jedzie na stojaka z nami:D W lecie mialam jeszcze inny problem... Czesto musialam zawraca jak Filip chcial "cyca" ale potem i na to rozwiazanie znalazlam bo po prostu siadalam na lawce i karmilam

    Taaa Gosiu i ciesz sie ze poki co tylko Tomek jeczy:D U mnie już dołączył Filip ! haha :)

    Ja chce wiosne!! I brak kombinezonów czapek spiworów itp!!

    Buziaki dla WAS :))))
    p.s. koniecznie musimy sie wybrac na wspolny spacer. Ale bedzie jazdaaaaa co nie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olcia i ja chce wiosnę!!!

      dziś pływalismy w roztopach,(okropność)Tomek zaliczył wszystkie kałuże (a nie miał kaloszy-więc buty przemoczone po 10 min), uparł się na zjeżdżalnie, miał lądowanie na botnistym trawniku, i musieliśmy przedwczesnie wracać -za pilną potrzebą Tomka....

      wspólny spacer zapisany na listę zadań do zrobienia!
      buziaki

      Usuń
  2. Proponuje jakiś medal za cierpliwość dla nas mam :)mnie takie atrakcje czekają za 4 miesiące kiedy znów powiększy sie rodzina, choć czasami przy mojej 3-latce mam wrażenie ze granic mojej wytrzymałości nie da sie już przeciągnąć...a okazuje sie ze jednak można;) Pocieszam sie ze w lipcu będzie ciepło;) dużo cierpliwości i samych radosnych chwil życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w lipcu będzie za to zapewne za gorąco, bedą komary lub cuś innego pod wiatr - żeby nam za łatwo nie było :)
      życzę udanego rozwiązania
      i ciekawych -spokojnych wypraw

      Usuń
  3. Śmiech uwalnia endorfiny, które odpowiadają za poprawienie nastroju. To właśnie te wspaniałe pierwiastki wywołują uczucie przyjemności i zadowolenia. Minuta śmiechu działa jak 45 minutowy relaks i dodatkowo przedłuża życie o 10 minut :) i to właśnie mnie dzisiaj spotkało... czytając twój wpis... świetne BRAWO :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło mi popełniać tak zacne uczynki :) spróbuję kiedyś jeszcze wyszarpać coś dla Was od życia :)

      pozdrawiam gorąco

      Usuń
  4. Ja jeszcze z trójką nie zdecydowałam się wyjść.. patrz wyżej ;-) A 4,5 latka mam bardzo podobnego ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odwagi Mamo! odwagi! :) :) a w jakim wieku pozostali?

      Usuń
    2. Średni syn 3 lata, a najmłodszy niecałe 2 miesiące :-)

      Usuń
  5. Hej, u nas nasza 4 latka, starsza chyba 2miesiące od Tomka, czeka na wspólne spacery z braćmi ;) bliźniaki mają 2 miesiące ale niestety jeszcze nie było dnia w którym byliby zdrowi ;( mają chlamydię i obniżoną odporność - spacer za ok tydzień lub 2 jeśli do tego czasu obaj będą zdrowi.

    Pozdrawiam - Kasia (Jedlikowska), koleżanka z roku na biologii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia gratuluję! Zdrówka dla chłopców, to się wam trafiło :) No to będą wyprawy :)Musisz zdać relację jak to jest z trójką- gdzie dwójka leżąca- chyba (na pewno) sama mama nie da rady wyjść? chyba że się mylę? A jak siostrzyczka reaguje na maleństwa?

      gorąco pozdrawiam!

      Usuń
  6. Siostra zakochana w chłopakach ;) jest bardzo delikatna wobec nich, głaska, całuje, śpiewa piosenki, podaje smoczki itd bardzo nam pomaga! Tydzień po powrocie ze szpitala zapytała czy urodzę jeszcze takie słodkie 2 dziewczynki ;)
    Jest bardzo cierpliwa, kiedy nie mogę do niej podejść lub coś zobaczyć to mówi: Jak skończysz... to wtedy do mnie podejdź. Jesteśmy bardzo miło zaskoczeni jej reakcją na braci, zawsze była bardzo zazdrosna o jakikolwiek pozytywny gest wobec innego dziecka.

    Na pewno zdam relację ze spacerów ale to nie będzie za szybko ;(

    Pozdrawiamy
    P.S.
    Zapraszam na mój profil na NK i na facebooka wodzirej Petit, tam jest kilka relacji z naszych zabaw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie, że tak zareagowała :) i ze pomaga. Tomek nie chce dotknąć Stasia ( chyba się boi- przez to że Staś byl taki maleńki i na poczatku musieliśmy ich izolowac gdy Tomek byl chory. Ale ostatni Tomek zaczął do Stasia zagadywac :) i go zabawiac :) Bo Staś stał sie bardziej kontaktowy. a pieluch Tomek się brzydzi i nie dotknie!
      Odwiedzę twoj profil, juz kiedys odwiedzalam a potem zapomniałam :)
      Pozdrawiam

      Usuń

Dziękuje za twój komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...