no właśnie.. trochę łezek było podobno
jeszcze z wakacji.. |
Teraz ustaliliśmy, że odbieram go po podwieczorku, (14.40) a u nas już "średniaki" nie leżakują (czyli nie ma tego czego Tomek nie znosił!).
Tomek wiedział o tym, wiedział, że będzie na powdwieczorek bułka z nutellą, a potem przyjdę.... ale ponoć po obiedzie już mnie wyczekiwał (z przyzwyczajenia,) dopytywał, i dłużyło mu się do podwieczorku- (bo bez leżakowania) i łezki uronił...
Tak mi było przykro, bo się tego nie spodziewałam :( ale panie go utuliły i wyjaśniły..
aż nie wierzyłam, że płakał...
Na moje pytanie: "Tomek, płakałeś? Łezki leciały?
odpowiedział:
T: Tak, ale nie martw się ... kapały do taczki!
i jeszcze dodał:
T: strasznie przeciągali ten podwieczorek!...
pięknie wyjaśnił mi też swoje uczucia związane z pierwszym dniem nowego roku i zmianami jakie zastał,
(nowa jedna z wychowawczyń, nowa sala, szafka, nowe zabawki...) o tych zmianach wcześniej wiedział
T: Mamusiu na początku byłem taki troszkę... "zasłonięty" (tu zasłonił oczy) w tej nowej sali, ale potem się odsłoniłem i zacząłem bawić...
był zagubiony, zamknięty w sobie, ale się oswoił..
Przestarszyła go też sytuacja w grupie u maluchów (w jego starej sali)- Sceny grozy- dzieci ryczące, wrzeszczące, płaczące, histeria wręcz, dzieci uciekają, gonią rodziców... wrrr
Tomkowi zaczęła "drżeć warga"- ale mu wyjaśniałm, że dzieci sie boją bo to ich pierwszy raz i nie rozumieją, co się dzieje, ale wszystko jest w porządku... i juz mu ulżyło (myślał, że tam dzieciom coś robią chyba- zresztą te wszystkie dzieci pewnie też tak myślą!)
I doceniłam to, że rok temu Tomka to ominęło (był chory na początku września i poszedł do przedszkola później- i zupełnie bez stresu i płaczu)
ech... te nasze wrazliwe dzieci... Pola jest w I grupie maluchów i widzi te sceny rozpaczy niektorych dzieci:( Ona jest dzielna i wchodzi do przedszkola bez płaczu. Ale jak widzi niektóre dzieci ktore ciagle płacza i krzycza za rodzicami .... Pani mówi ze ma kryzys od 10 do ok 10:30 i tez wtedy popłakuje.... Serce sie kraja, ale mam nadzieje ze to minie!
OdpowiedzUsuńOla.
A my mamy przezywamy w niepewności jak tam nasza pociecha.. ja jak odbieram Tomka i on biegnie wesoły to mi aż z radości serce rośnie! Wiadomo, że nie chciałabym, żeby kiedykolwiek płakał - ale to w zyciu nie uniknione. Krzywda mu się tam nie dzieje.. To takie dziwne, że tak to przezywam, co będzie później jak pójdzie do szkoły? Ale nigdy Tomkowi nie pokazywaliśmy, że się martwimy, że coś może byc źle, zawsze była mowa- w przedszkolu jest fajnie!
UsuńTomek rok temu nie płakał (z tęsknoty) chyba nigdy, po pewnym czasie marudził, że nie chce chodzic - bo cos tam mu się nie podobało..
ale fakt faktem, że taki płacz innych dzieci się udziela!
powodzenia Wam życzę -Poli i mamusi :)